Author: Mirosław Miernik
April 19, 2021 at 9:10:37 AM
FUSY, RYZYKO I GÓWNO PRAWDA CZYLI KALENDARZ RAJDOWY PO GÓRALSKU
1. Góralska prawda
Najbardziej szkodliwa a jednocześnie najlepsza dla zrozumienie rajdów w pandemii jest Góralska teoria poznania. Wg ks. Tischnera teoria ta mówi, że są trzy prawdy: „świnto prawda, tys prawda i gówno prawda”. No to jak to jest? Jaka jest prawda ws. rajdu Świdnickiego. Czy tak jak napisano w komunikacie, czy tak jak „wszyscy mówią”, czy zupełnie inaczej. „Szkodliwość” teorii góralskiego poznania w tym, że na jej podstawie wielu dojdzie do wniosku, że skoro są trzy prawdy to nie ma tej „jednej, jedynej prawdy objawionej” i każdy może ustalić „swoją prawdę na własną rękę”. To otwiera puszkę Pandory, bo skoro każdy może mieć „swoja prawdę”, to która z nich jest prawdziwsza i dlaczego nie akurat „ta moja”. Brnąc dalej w tym duchu za chwilę wielu dojdzie do wniosku , że prawda jest relatywna, może podlegać negocjacjom i nawet jeśli dwie "prawdy" są ze sobą totalnie sprzeczne, to każda z nich jest równie ważna.
Korzystając z jednego z narzędzi logiki i sprowadzając sprawę „ad absurdum” dochodzimy do oczywistego i absurdalnego paradoksu, że prawda nt. świata ustalona przez naukowców jest równie ważna (równie prawdziwa?), co prawda do której mogłaby dojść większość tych co nie ukończyli 3 klasy szkoły podstawowej (np. że ziemia jest plaska.) To przypomina leninowskie tezy o przechodzeniu „ilości w jakość” i o tym ,że prawda jest odczuciem społecznym”. Takie myślenie prowadzi z kolei do wniosku, że nie ma prawdy obiektywnej i, że prawdę mnożna ustalić w drodze plebiscytu decydując co prawda jest, a co nie jest większością głosów.
I tu w sukurs przychodzi przewrotna góralska teoria poznania, ks. Tischnera obnażając to, że jeśli ktoś nie rozróżnia prawdy od opinii i faktu od bujdy i rzeczy ważnej od nie mającej znaczenia to prawdy nie jest w stanie poznać nawet jak ją zobaczy na własne oczy.
Dyskutującym na ten ew. zmian w kalendarzu rajdowym na sezon 2021 umyka to, że prawda jest niczym innym jak stwierdzeniem faktu. Fakt to zdarzenie przeszłe, którego przebieg można ustalić. Można więc ustalić, czy dany fakt miał miejsce, jaki był, a wobec tego, czy dany jego opis jest prawdziwy, czy nie. Nie da się tego zrobić wobec zdarzeń, które jeszcze nie zaistniały i nie wiadomo czy zaistnieją. Stąd mówienie o prawdziwości zdarzeń przyszłych jest pomyleniem pojęć. Prawda jest też pojęciem używanym do określenia istniejącego stanu rzeczy - faktów trwających w czasie. Takim faktem jest to, że 1>0 i to jest niewątpliwa prawda. Faktem jest, że ziemia nie jest płaska i to też jest niewątpliwa prawda. Niestety, faktem jest też to, że nie wszyscy uważają te fakty za prawdziwe i mają na ten temat własne opinie.
Faktem jest, że organizator odwołał Rajd ŚWIDNICKI w planowanym terminie. Faktem jednak jest również to, że samo wpisanie w kalendarzu rajdowym imprezy w danym terminie, nie jest równoznaczne z odbyciem się tej imprezy w ogóle, a w szczególności w planowanym terminie.
Kalendarz jest tylko planem i nigdy nie ma, ani nigdy nie było 100% pewności, że zostanie zrealizowany. Zawsze można było mówić o pewnym stopniu prawdopodobieństwa, ale nigdy pewności. Prawdopodobieństwo zazwyczaj było oceniane na tak duże, że nikomu nie przychodziło do głowy traktowanie go, jako „niepewności” . Choć należy to rozpatrywać jako właśnie sytuacją niepewności, albowiem o tym, co się stanie mogą decydować nieznane czynniki i okoliczności, których nie można przewidzieć i nie da się Im przypisać jakiegokolwiek prawdopodobieństwa.
Traktowanie jakiegokolwiek planu, w tym kalendarza radjowego jako prawdy objawonej, jest oczywistym nieporozumieniem. Co więcej nie można nawet mówić o prawdopodobieństwie jego realizacji, bo nie da się przewidzieć wszystkich zdarzeń i okoliczności, które mogą wpłynąć na jego wykonanie lub nie.
2. A co za różnica: „prawdopodobieństwo” czy „niepewność"?
Potocznie to dwie strony tej samej monety, ale różnica jest gigantyczna. Z prawdopodobieństwem zdarzenia mamy do czynienia wtedy i tylko wtedy gdy można przypisać mu konkretną wartość. Z niepewnością mamy do czynienia wtedy, gdy nie jesteśmy w stanie przypisać konkretnej wartości opisującej prawdopodobieństwo jego wystąpienia. Np rzucając monetę na ziemię wyrzucimy albo reszkę albo orła, więc prawdopodobieństwo każdej z tych możliwości wynosi 50% (Jest to nie zupełna prawda, bo jest trzecia możliwość, że moneta wyląduje na sztorc. Jest to jednak na tyle mało prawdopodobne, że pomijamy to w naszych wyliczeniach, poza tym jeszcze nikt nie wyliczył prawdopodobieństwa, że moneta wyląduje na sztorc. Nie wiadomo ile i jakie zmienne trzeba by uwzględnić i których współzależności należałoby zbadać aby określić prawdopodobieństwo, że moneta wyląduje na sztorc. Wyliczenie tego jest zadaniem jest tak ogromnym, że stanowiłoby to karkołomne wyzwanie dla największych centrów naukowych tego świata. Każdy, kto w młodości grywał monetami w „szajbę” albo w „kupki” wie doskonale, że to się zdarza, jest to jednak tak niezmiernie rzadkie, że wręcz pomijalne. Dogłębne badanie tego, wymagające wiele pracy byłoby zupełną stratą czasu. Nie miałoby to również żadnej wartości poznawczej. Bo to, czy prawdopodobieństwo wyrzucenia orła lub reszki dokładnie 50% czy prawie 50% niczego w praktyce nie zmienia. Wystarczy powiedzieć, że prawdopodobieństwom każdego z tych wyników to „prawie” 50% i zaakceptować, że kiedyś moneta wyląduje na sztorc.
Jeśli więc odejść od potocznego języka i rozumowania nie da się określić prawdopodobieństwa, że imprezy wyszczególnione w kalendarzu Rajdowym: a - odbędą się; b - odbędą się w zaplanowanym terminie. Mamy, więc w przypadku kalendarza rajdowego do czynienia nie ze skwantyfikowanym prawdopodobieństwem, a z niepewnością. Nie jest to nawet "ryzyko", bo ryzyko to nic innego jak prawdopodobieństwo wystąpienia zdarzenia, które oceniamy jako niechciane, niekorzystne albo negatywne. A "szansa" to odwrotność ryzyka, czyli prawdopodobieństwo wystąpienia zdarzenia korzystnego. Jeśli w prognozie pogody wystąpienie deszczu synoptycy określili na 70 % a wystąpienie opadów uznamy za negatywne to wówczas mówimy ,że „ryzyko" deszczu wynosi 70%. Konsekwentnie prawdopodobieństwo, że wystąpi zdarzenie odwrotne od niekorzystnego a więc korzystne (brak opadów) wynosi 30%. Stąd mówimy, że mamy 30% sznase, że padać nie będzie.
Człowiekowi wydaje się, że kontroluje świat wokół siebie dlatego woli opisywać go w kategoriach prawdopodobieństwa niż niepewności. Istnienie prawdopodobieństwa sugeruje świadomość wielkości naszych szans na wystąpienie zdarzeń korzystnych i ryzyka zdarzeń niekorzystnych. W stanie niepewności ryzyka i szanse są nieokreślonej wartości i wobec czego nie da się w żaden sposób zarządzać ani prawdopodobieństwem zdarzeń pozytywnych ani negatywnych. Taka sytuacja jest dla większości ludzi tak przerażająca, że nie są w stanie jej zaakceptować. Pandemia, pokazała dobitnie, że żyjemy w świecie niepewności, a nie ryzyka, Miało to i wciąż ma psychicznie dewastujący wpływ na społeczeństwa na całym świecie, prowadząc równolegle do drugiej pandemii – pandemii depresji, stanów lękowych i podobnych zaburzeń emocjonalnych lub wręcz psychicznych.
„Świnto prawda” w Góralskiej teorii poznania” księdza Tischnera to nic innego, jak konstatacja że ludzie generalnie potrzebują prawd objawionych, jako swoistej kotwicy i punktu odniesienia, ale również poczucia przewidywalności świata zewnętrznego.
3. Precyzja i logika, a język potoczny.
W języku potocznym sprawa jest oczywiście prosta. „Rajd jest w kalendarzu więc znaczy, że się odbędzie !”
Tysiące lat ewolucji człowieka doprowadziły do tego, że przetrwali najbardziej przystosowani. Elementem tego przystosowania była umiejętność oceny ryzyka, przewidywania przyszłości oraz przezwyciężenia występujących zagrożeń.
Dlatego nasz mózg działa w bardzo określony sposób. Tam gdzie jest to ważne, potrafi analizować świat zewnętrzny z niewiarygodną szczegółowością i precyzją. Jednak nie działa tak cały czas. Mając określoną wydajność przetwarzania informacji (tak jak procesor komputera) większość zdarzeń i informacji, które do niego docierają analizuje bardzo powierzchownie. Taki jest np mechanizm rozpoznawania twarzy czy znaków drogowych. Gdyby w każdorazowe rozpoznanie człowieka po jego twarzy mózg angażował się całą swoją mocą to na wszystko inne w tym samym czasie nie miał by już mocy przerobowych. Widząc znak drogowy mózg rozpoznaje jego znaczenie nie w wyniku bardzo szczegółowej analizy jego zgodności z wzorcem. Odnotowuje tylko czy jego podstawowe cechy: kolor, grafika oraz rozmiar są generalnie podobne do wzorca i na tej podstawie uznaje no, że jest to np znak zakaz wjazdu, tabliczka informacyjna o odległości sklepu, czy reklama . Gdyby mózg w istocie zaangażował się tak głęboko w analizę każdego znaku drogowego to ze względu na występujące w praktyce niewielkie odstępstwa od 100% zgodności z wzorcem mózg nie rozpoznał by znacznej ilości znaków drogowych, które łatwością rozpoznaje przy ich powierzchownej analizie. Mózg ignoruje drobne odstępstwa od wzorca. Robi to szybko i prosto, a co najważniejsze skutecznie.
Tę właśnie prawidłowość ludzkiego myślenia wykorzystują wszyscy oszuści, podrzucając nam coś co na pierwszy rzut oka mózg może uznać za prawdziwe. Jak damy się złapać na ten haczyk, to kupujemy zielonkawe papierki z jakimś portretem o wymiarach podobnych do banknotu dolarowego jako dolary, uznając, że cena 1,50 za sztukę to wyjątkowa okazja ! To nasz własny mózg wprowadza nas w błąd rozpoznając dolary tylko podstawie jakichś najbardziej podstawowych ich cech, bez głębszej analizy, którą może należało by zastosować, gdy oferta sprzedaży nie pochodzi od banku a od parkingowego lumpa.
Warunkiem skuteczności jest umiejętność różnicowania obciążenie mózgu danym procesem, ze względu na jego ważność dla bezpieczeństwa lub innego ważnego interesu właściciela. Mózg ma właściwości „multitasking”, jak windowsy. Rozpoznaje rzeczy ważne, ważniejsze i mniej ważne, dzięki temu dzieli cały swój potencjał przetwarzania informacji w taki sposób, by nie upośledzać czynności naprawdę ważnych, ale jednocześnie by mieć jeszcze wystarczająco wolnego potencjału dla innych podejmowanych w tym samym czasie, mniej ważnych czynności. To zdolność zwana jest podzielnością uwagi. I jeśli uwaga dzielona jest racjonalnie to mechanizm ten jest bardzo skuteczny. To dzięki tej właściwości dziania naszego mózgu, możemy prowadzić samochód: obserwować drogę, kręcić kierownicą, naciskać pedały, zmieniać biegi - wszystko w tym samym czasie. Ta zdolność różnicowania, pozwalająca na uproszczone rozpoznawanie zdarzeń i mniej ważnych i bardzo dokładne analizowanie zjawisk bardzo ważnych to jedno z najważniejszych osiągnięć ewolucji człowieka.
Jednak mózg nie jest autonomiczną maszyną, a procesy myślenia kierowane są człowieka dość swobodnie. I to od indywidualnych umiejętności danego człowieka, jego doświadczenia, wiedzy, intuicyjnej inteligencji zależy na co skieruje swą największą uwagę, a co podda tylko powierzchownej analizie jako wystarczającej metodzie osiągnięcia celu.
Skutkiem takich umiejętności jest również umiejętność posługiwania się zarówno skomplikowanym pojęciowo językiem niezwykle precyzyjnym jak i uproszczonym językiem potocznym, o ile jest to wystarczające do skutecznego komunikowania się z innymi. Zdolność ta odpowiada Tischnerowskiej „tyz prawda”.
4. No to gdzie jest „gówno prawda”?
„Gówno prawda” jest tam, gdzie dochodzi do zaburzenia rozróżniania rozpoznawania rzeczy ważnych od mniej ważnych, i dysfunkcjonalnych skutków (błędnych wniosków). Jeśli zamiast zajmować się jazdą człowiek zajmuje się wybraniem numeru telefonu na komórce i zamiast prawidłowo wykonać manewr unikający potrącenia pieszego na pasach, prawidłowo wybiera numer telefonu to osiągnięty skutego oceny tego co ważne jest oczywiście dysfunkcjonalny. Jednak jest on podobnie dysfunkcjonalny, gdy zamiast zarezerwowania części uwagi na obserwację innych elementów ruchu drogowego, zajmujemy się głownie tym by zmiana biegu z 3 na 4 nastąpiła dokładnie przy 4 350 obrotów. W tym czasie nie zauważamy, że za nami jedzie karetka pogotowia na sygnałach, której należy ustąpić pierwszeństwa. W obu tych przypadkach to "gówno prawda", że kierowca zajmował się tym, czym powinien. Jeśli ktoś nie potrafi rozróżnić rzeczy ważnych od nieważnych to skutek takiej oceny będzie jak „gówno prawda”, a skutek podjętego na tej podstawie działania będzie zapewne daleki od optymalnego. Tylko „zapewne” a nie „na pewno”, bo znane sa przypadki działań podjęte na podstawie zupełnie błędnych przesłanek, ktore doprowadzą do prawidłowych i oczekiwanych skutków.
W idealnym świecie rzeczywistość ma charakter empiryczny. Niestety świat nie jest idealny, a każdy z nas postrzega rzeczywistość nieco inaczej. Mózg każdego z nas interpretuje bodźce zewnętrzne przez filtr własnej wiedzy, doświadczeń i umiejętności, ale też wynikające z fizycznych ograniczenia pracy jego mózgu (np chwilowe jego niedokrwienie). Stąd jeden przed przeszkodą hamuje wcześniej, drugi później a trzeci dodaje gazu i tak manewruje samochodem tak by przeszkodę ominąć. Nie ma niestety jednej właściwej recepty jak należy dane okoliczności postrzegać i jakie postrzeganie jest prawidłowe a jakie nie prawidłowe. Jest jedynie weryfikacja prawidłowości takiego postrzegania post factum - poprzez ocenę jego skutków. I tak, ten kto zderzenia z przeszkodą uniknął i nie stracił kontroli nad pojazdem oraz swoim manewrem nie doprowadził do innego groźnego negatywnego skutku ocenił sytuacje prawidłowo i najwyraźniej prawidłowo zaistniałą sytuacje postrzegał.
5. "Po owocach ich poznacie."
Biblijne „po owocach ich poznacie” odzwierciedla podstawowe kryterium takiej prawidłowości. Ostatecznie tylko skutek się liczy. Skutek jest faktem, a sposób jego powstania na co najwyżej drugorzędne znaczenie. Nie ważne czy został osiągnięty na podstawie błędnych czy prawidłowych przesłanek, prawidłowej czy nieprawidłowej interpretacji rzeczywistości. Ważne jaki ten skutek jest. Jeśli ktoś na podstawie fusów z kawy jest w stanie wybrać właściwy tor jazdy w zakręcie to super. Jeśli jednak wypadnie z trasy kierując się fusami w kawie, zostanie powszechnie uznany za idiotę. Jeśli kierowca określi ten tor na podstawie empirycznej charakterystyki danego zakrętu, warunków fizycznych jak temperatura, opady, etc., to jego wypadniecie z trasy będzie uznane z skutek albo błędnej oceny rzeczywistych warunków, albo błąd w wykonaniu założeń dotyczących toru przejazdu przez ten zakręt. Jednak kierowca ten nie zostanie uznany za idiotę a przesłanki na podstawie, których próbował ocenić jak to zrobić będą uznane za racjonalne, czyli takie, które dawały mu duże szanse na skuteczne pokonanie zakrętu. Taka jest też znaczenie zasady „mógł i powinien przewidzieć” stosowanej w polskim kodeksie karnym. Jeśli przyjąć by takie właśnie kryterium to sąd zupełnie inaczej oceniłby tego, kto na podstawie wróżby z fusów pojechał w sposób którego skutkiem byłby wypadek a tego kto doprowadził do takiego samego skutku, jednak w oparciu o to, co wszyscy normalnie uznaliby za racjonalne przesłanki, które mogły i powinny doprowadzić do bezpiecznego zakończenie takiego manewru. Trudno o takie przesłanki posądzić osobę wróżącą z fusów, więc jest oczywiste, że mógł on i powinien przewidzieć ale kierując się fusami najwyraźniej takiej próby nie podjął.
Jeśli w obu przypadkach kierowca przejedzie przez zakręt skutecznie to w pierwszym przypadku kierowca uznany zostanie za zwykłego „farciarza”, a w drugim przypadku za dobrego kierowcę. Skutek będzie taki sam, ale oceny obu kierowców diametralnie rożne. Kandydatów na prawy u tego pierwszego trzeba będzie szukać tylko wśród „straceńców” i „desperatów”, a u tego drugiego „na prawym” usiądzie chętnie każdy pilot.